Silnik: 2E Pomógł: 78 razy Dołączył: 18 Mar 2007 Posty: 1173 Skąd: małopolska
Wysłany: 2009-02-01, 21:04
A no to i ja się pochwalę, może trochę przedwcześnie, obym nie zapeszył. Ale od wigili ne palę. Paliłem niby tylko pięć lat, ale do 3 paczek na dobę . A recepta na niepalenie? Nie mam dobrej. W każdym razie zaznałem na tyle dużego stresu, że przy nim rzucenie palenia było już czymś niezauważalnym . Tak że żaden odczuwalny głód tytoniowy nie istniał dla mnie.
Ja narazie nie palę od poniedziałku (jakieś 72 h), mamy czwartek i wcale nie ciągnie mnie do papierosa. Zobaczymy ile wytrzymam. Najgorsze jest w samochodzie, bo zacząłem bardziej agresywnie jeździć a w pracy i w domu wystarczy, że się znajdzie jakieś zajęcie i naewt nie myślę o paleniu... zachęcam wszystkich palaczy do odstawienia tego nałogu
Ja też chodziłem do liceum i nie miałem z tym problemów. Zawsze budziło to we mnie wstręt i obrzydzenie, więc co za przyjemność było mi zaczynać. Wystarczy, że sam dym śmierdzi i wszystko wokół śmierdzi - to mi wystarczyło. A fujjj
Wystarczy, że sam dym śmierdzi i wszystko wokół śmierdzi
w widzisz. Miałem to samo i dalej tak mam. Nie lubię jak ktoś pali, bo śmierdzi, ale jak sam palę to jest dobrze. Nie lubię dymy papierosowego, bo wyczuwam go z daleka.
A ja jak zyje na tym świecie (23lata8miesięcy24dni) to ani razu nie zapaliłem fajki chociaż mnie namawiali. ale widze ze wystarczy mieć silną wole i wtedy nie ciagnie do papierosów
Gdzieś wyczytałem że jeżeli do iluś tam lat się nie zacznie palić to już się nie będzie palić, bo z wiekiem papierosy odpychają. U mnie to działa mam już 25 lat i nie palę i raczej palił nie będę bo dym papierosowy strasznie mi przeszkadza, duszę się idąc za kimś kto pali, teraz jeszcze jak są drogie papierosy co coraz więcej osób pali ukraińskie, a te to jeszcze bardziej śmierdzą.
Gdzieś wyczytałem że jeżeli do iluś tam lat się nie zacznie palić to już się nie będzie palić
guzik prawda. Wszystko zależy od silnej woli i od samego siebie. Znam ludzi, którzy mając po 30 parę lat nigdy nie palili, ale pod wpływem znajomych i okoliczności, np. stresu, zaczęli palić. Mnie nic do tego nie przekona, bo nie znajduję w tym żadnych pozytywnych argumentów. Nawet to, że w pracy u mnie wszyscy prawie pali, idąc na przerwę jeden przez drugiego palił, a zawsze tak było, że kto palił, to sobie wychodził na przerwę na fajkę. Nic w tym dobrego nie widzę, ale to prywatna sprawa każdej osoby. Nikt do tego nie może mnie zmusić i nie zmusi. Jakbym chciał, to na pewno bym palił, ale nic chcę. Bo jak już wspomniałem, nic dobrego z tym się nie wiąże. W domu u mnie też nikt nie pali i przynajmniej to jest wielki plus. Ubrania ładnie pachną, a nie są przesiąknięte wstrętnym dymem, nie wstydzę się, gdy gdzieś wychodzę do kogoś, bez obawy, że ktoś mi powie, że śmierdzę. A to przyjemne nie jest.
oczywiście, nie powiem, że nigdy nie próbowałem. Za szczeniaka jeszcze, pod namową kuzyna, swego czasu jeszcze, który nielegalnie gdzieś tam przepalał sobie po kątach, spróbowałem, bo to coś nowego wtedy było. Ale na pierwszym sztachnięciu się skończyło. Myślałem, że płuca wypluję od tego kaszlu... a fuuuu
i tak powstał czokapik [/center]
_________________ Zielony borowik...
Ostatnio zmieniony przez sebastian 2009-11-27, 14:32, w całości zmieniany 1 raz
Nie jest trudno.
Jak ktoś chce, to rzuci.
Brat był chory, znalazł się w szpitalu, miał operację, później nie wstawał z łóżka przez 2 tygodnie. przedtem palił, teraz juz nie pali i już go w ogóle nie ciągnie.
Wujek miał ultimatum, albo fajki, albo życie, bo coraz gorzej już z nim palił, a palił jak smok, po kilka paczek dziennie nawet. przestał i też już nie ciągnie go.
Ale sa osoby, które nie chcą rzucić, bo nie maja ochoty, to już inna bajka
ale za to każdy palacz, z jakim rozmawiałem, co się pytał, czy palę, to mówił: chłopie, nie pal, to najgorsze świństwo jakie może być.
Lwomati, cinek82, - bo trzeba było do zawodowki isć to i problemu by nie było
no mnie tez diabeł podkusił isc do liceum i nałóg coraz wiekszy ze mnie... niestety - smierdzi to gówno drogie jak diabli - odór w koło a o kondycju jakiej kolwiek zapomnij.... - i co... wstaje rano i faja w zeby powiem Wam ze od kilku dni wertuje stronki o rzucaniu (znowuuuu)- bo pora cos pomyslec w koncu - mysle o plastrach - moze chociaz pomoga ograniczyc.... -
co Wy na to - jakies doświadczenia ?
na facetów takie plastry nie działają. Masz za grubą skórę
Lepsze od plastrów są tabletki - TABEX. Kumpel brał przez 3 miechy i niby nie palił, ale jak się później dowiedziałem od osób postronnych to podpalał jak nikt nie widział.
Silnik: 1,8 90KM B+G Pomógł: 158 razy Wiek: 42 Dołączył: 05 Mar 2006 Posty: 12924 Skąd: Łódź
Wysłany: 2009-11-27, 21:14
Panowie, da się rzucić ten zgubny nałóg. Ja nadal nie palę, nawet jednego papieroska także da się. Jest to strasznie trudne (paliłem kupę lat) ale naprawdę da się.
A wiecie co ? Ja nigdy nie paliłem, nigdy nie spróbowałem i nie planuje próbować, oo. Bo nie lubie tego smrodu, jak to moja dziewczyna powiedziała, 'jakbym chciała się całować z popielniczką to nie miałabym ciebie' to mi wystarczy za motywacje.
Silnik: Pasek 1,9TDI Pomógł: 19 razy Wiek: 42 Dołączył: 19 Gru 2008 Posty: 3790 Skąd: Stare Iganie
Wysłany: 2009-11-28, 19:37
zlotykamil napisał/a:
Lwomati, cinek82, - bo trzeba było do zawodowki isć to i problemu by nie było
no mnie tez diabeł podkusił isc do liceum i nałóg coraz wiekszy ze mnie... niestety - smierdzi to gówno drogie jak diabli - odór w koło a o kondycju jakiej kolwiek zapomnij.... - i co... wstaje rano i faja w zeby powiem Wam ze od kilku dni wertuje stronki o rzucaniu (znowuuuu)- bo pora cos pomyslec w koncu - mysle o plastrach - moze chociaz pomoga ograniczyc.... -
co Wy na to - jakies doświadczenia ?
a właśnie że to nie prawda bo ja nauczyłem sie palic w zawodówce
ja zacząłem palić gdzieś na początku 2008 i paliłem sporadycznie, raz na miesiąc, na imprezach itp, początek 2009 przerodziło się to w paczkę na tydzień ... ale starałem się ograniczać, było tak, że paczkę miałem i miesiąc ... ;P
od września szkoła, znów paczka na tydzień ... ;/ ale od 20 listopada już tego nie tykam... wypaliłem paczkę w 4-5h i na drugi dzień miałem odczucie jakby mi się zmniejszyły płuca ;D
narazie mamy 8 dni i mnie nie ciągnie ... nawet kolegom odmawiam jak mnie częstują , wcześniej nigdy nie odmówiłem ;P
btw.
astaroth napisał/a:
'jakbym chciała się całować z popielniczką to nie miałabym ciebie'
dobre, dobre
_________________ Spełniaj marzenia, bo życie jest krótkie.
Ostatnio zmieniony przez zeniTh 2009-11-28, 22:29, w całości zmieniany 1 raz
Silnik: 1.9 D
Dołączył: 10 Lut 2012 Posty: 3 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-11-24, 23:37
Moja kuzynka rzuciła palenie. Na szczęście mnie ten nałóg nigdy nie złapał. W sumie tak patrząc na to ile przytyła, to w jej przypadku wygląda jakby uciekła z deszczu (ewentualny rak ze względu na palenie) pod rynnę (zawał lub wylew ze względu na nadwagę czy wręcz otyłość). A była naprawdę normalna jak paliła. Nie super sxczupła, ale o tym, ze ma nadwagę też nie mozna było powiedzieć. Obecnie z tego co wiem przeszła na jakąś dietę, zapisała się na siłownie, bierze jakieś tam IQmango, ale co to da nie wiem. I napiszę otwarcie, ze po cześci jej nie rozumiem. Co ona robiła w między czasie? Przecież jak widziała, ze przybiera na wadze, to juz powinna coś z tym robić, a nie czekać i teraz szaleć.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum