Jakie mieliscie poprzednio samochody ktore wam sie podobaly itp i uwazanie ze byl to dobry zakup?
Opel Omega 2.0 16v 1997r. zakochałem się w tym samochodzie jak go kupiłem. Auto było praktycznie w nienagannym stanie, płyneło po drodze. Przy prędkościach rzędu 150km/h zero swistów wiatru, ciszej niż w vencie na postoju i ze zgaszonym silnikiem Swietny komfort i dobry wypas. Rdzy praktycznie nie miała, może pare niewidocznych parchów. Bardzo przyjemny samochód. Ładnie się prezentowała. Jedyne minusy to tylni napęd chociaż można się przyzwyczaić i dość spore spalanie, do 10l pb było ciężko zejść. Przeważnie 11l/12 wzieła a jakby ją katować to i z 14l pewnie by wdarła no ale to samochód który wąży 1500kg więc musi swoje spalić. Chętnie drugi raz kupiłbym ten samochód, chociaż celowałbym raczej w silnik 2.5 v6 na benzynie, ponoć mało awaryjne i żywotne a spalanie nie wiele większe jak 2.0.
dariusz-pietrus napisał/a:
A drugi temat to taki ktore okazaly sie kompletnym zlomem i nigdy byscie wiecej do rak ich nie wzieli.
Jeden złom to vento w którego ciągle pcham kasę i zawsze coś jeszcze wyskoczy Nie lubie nim jeżdzić i mnóstwo rzeczy mnie w nim denerwuje ale przynajmniej odwdzięcza się niskim spalaniem no i części do niego bardzo tanie są. Ale drugi raz bym go nie kupił
Drugi parch to rover 416si co prawda nie mój lecz siostry ale sporo już przy nim dłubałem. Auto wygodne ładnie wykończone dobre wyposażenie przyjemne do jazdy ale cholera takie awaryjne że masakra. A najgorsze jest to że mało który mechanik chce przy nim robić, jeden nawet stwierdził że on z roverów to tylko wigry3 lubi Części nie tanie, ciągle jakieś wycieki i spalanie 10l i w górę pb.
_________________ Ze słodkich rzeczy najbardziej lubię wódkę.
Felicia II 1.3, Toledo 1L 1.6, Vento 1.9D, Passat B4 1.8, Cordoba I 1.6. Tymi autami mogłem jechać wszędzie bez jakiegokolwiek przygotowania. Po prostu wsiadam i jadę nawet kilkaset km. bez strachu że coś się stanie. Toledo i Cordobę trapiła korozja, ale poza tym bardzo fajne autka. Felicii nie mam nic do zarzucenia, czasem jakaś drobnostka, ale oryginalne części tak tanie, że to po prostu śmiechu warte. Vento i Passat po doprowadzeniu do odpowiedniego stanu także są bez zarzutu.
Takie średnie:
Astra F combi 1.7D niezłe autko, nawet nie korodowało jednak zimą bywało dość kapryśne co do odpalania. 2 razy strzelił jej rozrząd, ale konstrukcja silnika była na tyle fajna, że wymieniało się pasek i dźwigienki zaworowe i dalej ognia Przejechałem nią 40kkm w ciągu 2 lat. Dzielnie woziła ciężary i ciągała przyczepy.
VW Golf III 1.6 dużo palił mimo, że był sprawny, trochę brał oleju, czasami lubił zgasnąć sam z siebie, ale i tak był mało awaryjny, dość dobra fura.
Frontera A 2.4, jak to Opel, ciągle trapią go jakieś drobnostki które są dość męczące i dość drogie w naprawie, ale sam chciałem takie auto więc nie będę wybrzydzał.
UAZ 469. Przez jakiś czas trapiły go problemy z zapłonem i rozpadło się łożysko przedniego mostu co skutkowało jego wymianą. Poza tym autko ok.
Polonez 1.9D: autko które od podstaw złożyłem własnoręcznie w 3 doby, a 4 doby pojechałem nim na wakacje 420km w jedną stronę. Niestety po roku wystąpiły problemy z głowicą która okazała się pęknięta... Mimo to auto odpalało zimą lepiej niż te oplowskie purchle.
Złomy:
2 Astry F 1.7d (sedan i htb), rdzewiejące i słabo odpalające dziadostwo
Astra F 1.8 z automatyczną skrzynią: mimo, że sprawna paliła 18l LPG i przy -15st bardzo niechętnie odpalała. Przez pół roku posiadania polubiła ją korozja. Wystąpiły problemy z poduszką powietrzną i co i raz coś sobie pociekło. Mimo, że to było auto rodziców postanowiliśmy ją sprzedać, gdy nie chciała odpalić przy ok. -20km i musiałem iść piechotą bez czapki, rękawiczek itp. 4km po Cordobę która odpaliła z pierwszego kręcenia.
Totalne złomy, coś na co nawet bym już nie chciał splunąć:
Fiat cc 900. Przez pierwszy rok mojego posiadania sporo w nim naprawiałem więc jakoś jeździł, później to już całkowita porażka, ciągle coś ciekło, albo nie chciał odpalać, albo gasł, zaczęły stukać popychacze, zamarzały linki od biegów i od ręcznego, skrzynia biegów zdechła i trzeba było wymienić i wiele innych usterek których już nie pamiętam.
Fiat Brava 1.4 12V najgorszy złom jaki miałem. Prze 6-7miesięcy przejechałem nim z 300km. Ciągle się psuł... Nawet stojąc. Za każdym razem kiedy do niego szedłem zastanawiałem się czy odpali. No i zwykle nie odpalał , a jak już zdecydował się odpalić to miał innego focha. Albo rozrusznik robił zwarcie, albo wcale nie kręcił, jak już naprawiłem to 1 dzień było ok, ale na drugi stracił iskrę, później zniknęło smarowanie wałka rozrządu, przestały działać wycieraczki, elektryczne szyby, poza tym ciekło z niego jak przez durszlak, zaczęły korodować progi, rozjechała się tylna belka (tuleje), przestały się otwierać tylne drzwi itp... Tyle przez 300km. Auto z oryginalnym przebiegiem 140kkm...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Swietny komfort i dobry wypas. Rdzy praktycznie nie miała, może pare niewidocznych parchów. Bardzo przyjemny samochód. Ładnie się prezentowała. Jedyne minusy to tylni napęd chociaż można się przyzwyczaić i dość spore spalanie, do 10l pb było ciężko zejść. Przeważnie 11l/12 wzieła a jakby ją katować to i z 14l pewnie by wdarła no ale to samochód który wąży 1500kg więc musi swoje spalić. Chętnie drugi raz kupiłbym ten samochód, chociaż celowałbym raczej w silnik 2.5 v6 na benzynie, ponoć mało awaryjne i żywotne a spalanie nie wiele większe jak 2.0.
Nie lubie nim jeżdzić i mnóstwo rzeczy mnie w nim denerwuje ale przynajmniej odwdzięcza się niskim spalaniem no i części do niego bardzo tanie są. Ale drugi raz bym go nie kupił 
Części nie tanie, ciągle jakieś wycieki i spalanie 10l i w górę pb.
, a jak już zdecydował się odpalić to miał innego focha. Albo rozrusznik robił zwarcie, albo wcale nie kręcił, jak już naprawiłem to 1 dzień było ok, ale na drugi stracił iskrę, później zniknęło smarowanie wałka rozrządu, przestały działać wycieraczki, elektryczne szyby, poza tym ciekło z niego jak przez durszlak, zaczęły korodować progi, rozjechała się tylna belka (tuleje), przestały się otwierać tylne drzwi itp... Tyle przez 300km. Auto z oryginalnym przebiegiem 140kkm...
