Jechałem sobie dzisiaj autkiem firmowym, wjeżdżałem na rondo, kiedy nagle, zaczęło auto uciekać w drugą stronę całe szczęście że swego czasu ćwiczyłem jazdę rajdowo-terenową to też udało mi się uniknąć bliskiego spotkania z lampą bez naciskania na hamulec (wiem czym by się to skończyło ).
Opisujcie tutaj swoje przypadki trudnych sytuacji na drodze
Ja jakiś czas temu jechałem sobie od Justynki i kierowca Audiny jadącej przede mną w ostatniej chwili przypomniał sobie ze musi skręcic w prawo , gwałtownie zachamował a ja biedaczek robiłem co mogłe ale wjechałem mu w tyłek Załamany zjechałem na bok myslac ze strzaskałem buzke ventylka a okazało sie ze rejestracja się tylko obluzowała , zero ryski a Audi odpadł zderzak . Dałem kolesiowi 50 zł i po sprawie .
Pomógł: 14 razy Wiek: 54 Dołączył: 05 Mar 2006 Posty: 270 Skąd: Bory Tucholskie
Wysłany: 2006-11-19, 00:43
W zamierzchłych czasach jechałem zimą do Poznania, a trzeba Wam wiedzieć, że miałem wówczas do przejechania jakieś 140 km. Wjechałem do słynnego w okolicy lasu, gdzie "lód topnieje w maju". Wyprzedziłem wolno przesuwające się audi 100 z przyczepką, mrucząc pod nosem, jaka to łajza, że jedzie tak wolno. Nagle dupcia zaczęła mi się pokazywać z boku... skontrowałem raz, drugi, kolejny i przy którymś już nie miałem szans. Zakręciłem się kilka razy i ... na drodze pełnej dzrew wylądowałem w rowie tak, jakbym tyłem dokładniutko zaparkował mając drzewa z obu stron w odległości jakichś 30 cm . Babka z rzeczonego audi, która pomagała mi za chwilę wypchnąć autko z rowu policzyła mi piruety - 3 i 3/4 obrotu! Dodam, że miałem wtedy samochodzik jakieś 3 miesiące, a był nim TRABANT 601'S
Silnik: 1,8 90KM B+G Pomógł: 158 razy Wiek: 43 Dołączył: 05 Mar 2006 Posty: 12924 Skąd: Łódź
Wysłany: 2006-11-19, 11:49
No normalnie jestem pełen podziwu. Trabantem takie wywijasy robić... Niezły z Ciebie sportowiec...
Ja z takich ciekawostek to jeszcze jak bujałem się Mamy Polonezem to kiedyś w zimę zachciało mi się zaszpanować i wyjechać z bramy z piskiem. Dodam, że miałem wtedy jakieś 14 lat i brak prawka, ale zawsze wyjeżdżałem rano z bramy (dzięki temu rękaw na egzaminie to był pikuś), w każdym razie ja dałem w gaz to zatrzymałem się na drzewku stojącym na przeciwko mojej bramy... Huk podobno był taki, że matula i sąsiedzi wylecieli z domu myśląc że się coś wali, a to tylko ja zaparkowałem na drzewie. A teraz najlepsze: W polsku do wymieniony był tylko migacz, nic poza tym... A drzewo do tej pory ma ślad po moim parkowaniu:-) A minęło już ponad 10 lat...
Poldkowi się nic nie stało a Ciebie kręgosłup pewnie przez tydzień naparzał, czyż nie ?
Gdyby to auto miało strefę zgnioty to by się połamało w trzy du*y
_________________ Gość, jeśli pomogłem, to kliknij pomógł. Będzie mi miło
Silnik: 1,8 90KM B+G Pomógł: 158 razy Wiek: 43 Dołączył: 05 Mar 2006 Posty: 12924 Skąd: Łódź
Wysłany: 2006-11-19, 21:03
Ano poldencjusz o strefie zgniotu nigdy nie słyszał... Rzeczywisćie kręgosłup masakrycznie bolał przez długi czas... A najlepsze było jak mi kiedyś w Wawie przypieprzył w tył jakiś szczeniak Citroenem. W sumie ja tez byłem szczyl, miałem może z 19 lat. W każdym razie w poldku lekko zwichrował się zderzak a cytryna roztrzaskana maska, reflektory, poprostu masakra. Wtedy to kręgosłup długo leczyłem...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum