Silnik: 1,8 90KM B+G Pomógł: 158 razy Wiek: 43 Dołączył: 05 Mar 2006 Posty: 12924 Skąd: Łódź
Wysłany: 2008-06-03, 10:29 Kim jest Rydzyk i inne ciekawostki o RM.
Rydzyk nagusieńki
Wyrzekł się ojca i najbliższej rodziny, ale nigdy nie wyrzeknie się pieniędzy...
Ojciec Tadeusz Rydzyk to jest taki artysta w zacieraniu śladów, że nawet Indianin nie dałby mu rady. Zwody, ucieczki, absolutnie hermetyczna banda wspólników... – doprawdy strach pomyśleć, jakich kłopotów przysporzyłby policji, gdyby kontynuował rzemiosło, którego posmakował podczas rozkręcania radiomaryjnego biznesu...
„Urodziłem się (3 maja 1945 r. w Olkuszu – dop. red.) w rodzinie robotniczej. Jestem przedostatni z sześciorga rodzeństwa. Rodzice ciężko pracowali, a my dbaliśmy o porządek w domu. Od strony materialnej było bardzo skromnie. Rodzice uczyli nas pracowitości, oszczędności i gospodarności” – wyznał o. Tadeusz w 2001 r. dwumiesięcznikowi „Posłaniec Ducha Świętego”, akcentując rolę obojga rodziców w odebranym przez siebie starannym wychowaniu.
No cóż, człowiek ma tyle spraw na głowie, że mogło mu się pokićkać, jak tam z tymi rodzicami było, więc przypomnieliśmy onegdaj („Rydzyk development” – „FiM” 14/2007) świątobliwemu mężowi, że:
¤ Franciszek Rydzyk – mąż Stanisławy oraz ojciec ich czwórki dzieci (starsze rodzeństwo Tadeusza), trafił do Konzentrazionslager Dachau i tamże zginął na długo przed... poczęciem przyszłego dyrektora Radia Maryja;
¤ jego biologicznym ojcem i opiekunem był niejaki pan B., którego Tadek – tuż przed wstąpieniem do Wyższego Seminarium Duchownego Ojców Redemptorystów w Tuchowie – zmusił do odejścia z domu, a wtedy mężczyzna ów zamieszkał w Rybniku, gdzie zmarł w 1972 r. Oprócz ojca dyrektora nie pozostał dziś po nim żaden ślad, bowiem grób pana B. zaorano – z braku jakiegokolwiek zainteresowania syna – w latach 90.
– Tadeusz Rydzyk zrodził się więc z grzechu ciężkiego, bowiem jest dzieckiem nieślubnym. Jako takiego nie chcieli go przyjąć do seminarium. Powiedział wtedy Stasi, że albo weźmie z ojcem ślub, albo ten musi jak najszybciej wynieść się z Olkusza. I że trzeba zatrzeć po nim wszelkie ślady. Rada w radę wygonili człowieka z domu – wspomina dzisiaj w rozmowie z „FiM” koleżanka zmarłej w 1988 r. mamy o. Tadeusza.
Odświeżmy też o. Rydzykowi pamięć o kilku innych epizodach z dzieciństwa...
– Chodziliśmy razem do szkoły podstawowej przy al. 1000-lecia. Do różnych klas, ale obaj byliśmy ministrantami w parafii Andrzeja Apostoła. To był wówczas jedyny kościół w mieście – z proboszczem księdzem prałatem Andrzejem Marchewką. Tadkowi już wtedy odbijała szajba i „odprawiał” po łacinie msze, przebrany w wycięty z jakiejś szmaty ornat. Jeden z wikarych kiedyś mu nawet za to przylał. W domu Rydzyków faktycznie bida piszczała, bo Tadzinek chodził do szkoły z workiem zamiast tornistra. Ale często powtarzał, że on będzie bogaty, bo pójdzie na księdza. Pamiętam, jak opiekujący się ministrantami nieżyjący już ksiądz Janusz Chwast – wówczas jeszcze kleryk – powiedział mu: „Dla ciebie trudno będzie o miejsce w Kościele, ale jeżeli już, to najlepiej zostań misjonarzem i wyjedź do Afryki”. Prorocze słowa... Tadek był tu u nas w sierpniu na jakimś zlocie Radia Maryja i podszedłem, żeby się przywitać. Podobno mnie sobie przypomniał, ale nie chciał pogadać. Nie wiem czemu, ale wyglądał na bardzo spłoszonego. Może myślał, że oczekuję od niego jakiejś pomocy...? – zastanawia się pan M. z Olkusza, błagając o anonimowość, żeby mu – jak powiada – „mohery chałupy nie spaliły”.
O. Rydzyk unika także kontaktów z rodziną mieszkającą ciągle w Olkuszu i pobliskich Kluczach. Brat Zygmunt – ciężko chory i sparaliżowany, brat Mirosław – dorabia krawiectwem i przez okrągły dzień słucha audycji z Torunia...
Ich potomkowie nie mają najlepszego zdania o wodzu Rodziny Radia Maryja:
– Nie jesteśmy bogolami, ale też nie zaliczamy się do biedaków, więc nie musi się obawiać, że może oczekujemy od niego jakiegoś wsparcia finansowego. A jednak nas nie odwiedza. Nawet wtedy, gdy przyjeżdża do Olkusza. Najbardziej chyba nie lubi swojego bratanka Pawła (syn Zygmunta – dop. red.), który powiedział kiedyś w telewizji, że stryj to ostatnia szuja, bo jest zachłanny i wyrzekł się rodziny. Chłopak musiał później uciekać z miasta. Wyjechał na roboty do Włoch i straciliśmy ze sobą kontakt – mówi nam pan Krzysztof, kuzyn Tadeusza.
A co z rodziną w Kluczach?
– Ojciec Rydzyk ma w naszym miasteczku przede wszystkim pana Mieczysława (...) i sporo nieco dalszej rodziny ze strony swojej matki, ale w ogóle się tu nie pokazuje. Nawet na cmentarzu. Może dlatego, że niektórzy z jego żyjących krewnych odrzucili katolicyzm i związali się ze świadkami Jehowy...? Państwo J., na przykład, to bardzo przyzwoici ludzie, ale dla fundamentalisty typu dyrektor Radia Maryja przyznanie, że łączą ich więzy krwi, wydaje się szalenie trudne i kłopotliwe, bo mogłoby mu zrujnować wizerunek. Nawiasem mówiąc, bardzo jestem ciekawa, jak by zareagował, gdyby spotkał przy grobie kogoś ze swoich licznych tutaj bliskich – zastanawia się nauczycielka miejscowego liceum ogólnokształcącego.
„Radio Maryja jest cudem i zaistniało z niczego. Dzięki kamykowi powstaje lawina. Wszelkie rozwiązania finansowe przychodziły w ostatniej chwili” – przekonywał o. Rydzyk w cytowanym wyżej „Posłańcu Ducha Świętego”, gdy zapytano, skąd wziął kasę na budowę swojego imperium medialnego.
„Jestem zmuszony prosić o pomoc w uzyskaniu szczerej rozmowy z Ojcem Dyrektorem Radia Maryja, gdyż od maja 1997 r. takiej możliwości nie miałem. Ojciec Dyrektor nie chce ze mną rozmawiać o funduszach zebranych na ratowanie Stoczni Gdańskiej” – żalił się kpt. ż.w. Bolesław Hutyra (prezes Stowarzyszenia „Społeczny Komitet Ratowania Stoczni Gdańskiej i Przemysłu Okrętowego”) w liście z 19 października 1998 r. do ówczesnego prowincjała redemptorystów o. Edwarda Nocunia.
O co chodziło?
Hutyra, człowiek do bólu oddany Kościołowi, miał tę wadę, że był uczciwy, a „zachęcony przez Ojca Dyrektora” dał „publicznie słowo honoru, że ani jedna złotówka nie zginie z ofiar na ratowanie Stoczni”. Tymczasem z konta udostępnionego przez Radio Maryja na ratowanie stoczni wcięło – według różnych szacunków – od 160 do 250 milionów złotych. Hutyra był namolny i strasznie uparty, żeby dokładnie policzyć pieniądze i wykorzystać je zgodnie z intencją darczyńców. Dostawał mnóstwo telefonów z pogróżkami, aż wreszcie 15 września 2000 r. zginął w wypadku samochodowym...
A gdzie te setki milionów złotych?
Okazuje się, że poszły na „inne, równie chwalebne cele”...
„Od momentu przejęcia Stoczni Gdańskiej przez Stocznię Gdynia powstał problem, co zrobić z pieniędzmi zgromadzonymi na ratowanie stoczni. Każdy, kto miał dokument potwierdzający wpłatę, mógł otrzymać zwrot zdeponowanych pieniędzy. Wielu ludzi taki zwrot otrzymało. Kolejna część osób zadeklarowała przeznaczenie swoich pieniężnych darów na inne, równie chwalebne cele, upoważniając do tego Ojca Dyrektora. Ktokolwiek śmie więc posądzać toruńskiego kapłana, tak dziś poniewieranego, o jakieś szalbierstwa, jest po prostu człowiekiem niegodziwym” – zbilansował sprawę w lutym 2006 r. „Nasz Dziennik”.
„Nie ma potrzeby ujawniać różnym hienom kwot, bo przecież ci, którzy dali, wiedzą, ile dali” – tłumaczył swoim radiosłuchaczom o. Rydzyk.
Zgroza nas w redakcji ogarnęła na samą myśl, że do wymienionej przez „Nasz Dziennik” „kolejnej części osób”, którym nie chciało się kopać z koniem, żeby odzyskać pieniądze wpłacone na stocznię, mógł przeniknąć jakiś ateista, lub – nie daj Boże – Żyd...
Oto przemawiając 1 lipca 2007 r. do naszych rodaków z USA i Kanady, przybyłych do Doylestown (miasto zwane też „amerykańską Częstochową”) na IX Polonijną Pielgrzymkę Rodziny Radia Maryja, o. Rydzyk rzekł (cytat stenograficzny):
„Katolik musi mieć swoją godność, żeby pieniędzy nie brać od wszystkich. Nam też proponowali pieniądze. Niejeden raz! Raz przyszedł ktoś i proponował dwadzieścia milionów dolarów, żebyśmy wzięli. To bardzo grzecznie powiedziałem: »ja tego nie słyszałem«. Pierwszy odruch we mnie był: proszę się wynosić. Wynoś się! A drugi, żebym ja wyszedł...
Nie – myślę, ani jedno, ani drugie po katolicku.
Mówię więc: »ja tego nie słyszałem«. No bo nie wolno brać od każdego i Radio Maryja właśnie tak istnieje. Dlaczego nas atakują? Bo chcą, żeby ludzie nie dawali pieniędzy na Radio Maryja. A jak nie dadzą, to nie zapłacimy i padnie wszystko! Zgadzacie się? No!”.
I wzruszeni Polonusi natychmiast zaczęli wypisywać czeki, żeby tylko wzmocnić odporność o. Tadeusza na szatańskie pokusy...
– Jego bezczelność nie zna granic. Gdy w kwietniu 2007 roku występował w Chicago, poszedłem zobaczyć, cóż to za indywiduum rządzi Polską. Dzisiaj nie mam wątpliwości, że Rydzyk potrafi nawet tańczyć i śpiewać ludziom „do kotleta”, jeśli tylko uda mu się w ten sposób wyszarpnąć od nich pieniądze – relacjonuje z Ameryki Andrzej K.
Bo to była wielka ściema. Ja tam miłośnikiem Rydzyka nie jestem, a wręcz przeciwnie ale ten człowiek budzi u mnie pewien podziw. Gdyby miał zapał do militariów to z tym darem do przekonywania ludzi pewnie mieli byśmy polskiego Hitlera. Ogólnie to zrobił chyba najlepszy biznes w Polsce, dostaje kupę kasy za nic i ma za sobą taką rzeszę emerytów i fanatyków że spokojnie może najechać Europe
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Radio-Maryja-poki-my-zyjemy,wid,10164010,wiadomosc.html buahahahaha szczajcie słowa hymnu buahahaha.
Haha, jakoś niedawno przeglądając kanały telewizyjne przypadkiem trafiłem jak na trwam leciała ta piosenka chyba nawet był to przekaz na żywo, lałem z tego z pół godziny ale nie przypuszczałem że jestem świadkiem takiego historycznego wydarzenia
Haha, jakoś niedawno przeglądając kanały telewizyjne przypadkiem trafiłem jak na trwam leciała ta piosenka chyba nawet był to przekaz na żywo, lałem z tego z pół godziny ale nie przypuszczałem że jestem świadkiem takiego historycznego wydarzenia
Ty to miałeś FUXA, też chciałbym to w TV zobaczyć jak śpiewają .
2008 r. Większość podmiotów imperium medialnego Ojca Rydzyka nie odprowadza podatków. Straty skarbu państwa z tytułu podatku VAT i CIT mogą już wynosic nawet 30 mln złotych rocznie. Ojciec Rydzyk znajduje się w setce najbogatszych Polaków. Bezkarnie obraża prezydenta, kpi sobie z prawa, nie płaci podatków. Politycy na dźwięk słów "Ojciec Tadeusz Rydzyk" drżą ze strachu o własne życie. Każda krytyka rozgłosni
jest tłumaczona przez Ojca Rydzyka jako atak na kościół, Boga i Ojczyznę.
Mówi sie, że magnat medialny Ojciec Rydzyk stał się nietykalnym i najbardziej wpływowym fundamentalistą religijnym w Europie.
Politycy na dźwięk słów "Ojciec Tadeusz Rydzyk" drżą ze strachu
jestem z torunia wiec wam powiem , ze jak ma te swoje tam dni radia to zwirki i wigory cala zamykaja dla autokarow i gosci .
i jeszcze dodam , ze co jakis czas zadowe fury do niego do krolestwa zajezdzaja , wiec jak chcesz byc powazanym politykiem - trzymaj palec rydzowi prosto w d.......
_________________
Ostatnio zmieniony przez przemolas4 2008-09-04, 13:20, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum